Święta szybko minęły.. jak to święta...
Były to pierwsze Jaśkowe święta więc chciałam parę zdjęć umieścić..
Były to inne święta... inna wigilia...
było ...dziwnie
oszukanie było trochę..., jak nie wigilia, nawet nie jedliśmy razem przy stole. każdy z nas czuł to, ale nikt nie mógł tego opisać, powiedzieć o tym... po prostu liczyłam, że to szybko minie... i Jaś ratował nas z sytuacji ...
No.. ale Jasiek się zmieszał, dostał tyle zabawek, że z wrażenia do dzisiaj ,w nocy co godzinę się budzi, także już prawie tydzień nieprzespany ... ;)
Pochowałam do szafy połowę prezentów, co za dużo to nie zdrowo
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Jaś skończył 8 mcy
Miesiąc pełen zmian w rozwoju Jasia. Począwszy od przekroczenia ślimaczym ruchem progu pokoju, Jasiu przekroczył większą granicę, staje się chłopcem, takim prawdziwym... Zaczął krzyczeć i mówić "mama", "baba" ;) Czasami sobie usiądzie, jeszcze trochę koślawo, i podtrzymując się rączką, już spokojnie prześlizgnie się z pokoju do kuchni, zamyka, otwiera drzwi, szafki, szuflady, potrzebując ciągłego zainteresowania. Najbardziej lubi leżeć w przedpokoju, rozłożony niczym pan i władca świata, klaskać rączkami i krzyczeć po "swojemu" ;)
czwartek, 18 grudnia 2014
pierwsza choroba
Myślałam, że karmiąc piersią tego uniknę, ale niestety, musieliśmy przez to przejść.
Najpierw tydzień kataru... maść majerankowa, woda morska, i sopelek, którego Jasiu nie lubi.
Potem to ja zachorowałam... no a potem.. to Jasio dostał gorączki, i tak wymiotował, że aż na pogotowie dzwoniłam, dosłownie leciało z niego, więc z panice nie wiedziałam co robić. Na pogotowiu uspokoili mnie i kazali zadzwonić do przychodni do lekarza dyżurnego.. a ten zalecił czopki przeciwgorączkowe i orsalit...
dobrze, że mama była w domu, bo musiałam o 2 w nocy iść do apteki po lekarstwa, bo oczywiście nie miałam nic przeciwgorączkowego dla niemowlaków.
Rano poszłam do lekrza, okazło się zapalenie gardła... wapno, wit C i przeciwgorączkowe.
Po 3 dniach gorączka przeszła, jednak pojawiła się wysypka na całym ciele, mały się drapał i płakał cale noce... kolejne 3 wycięte z życiorysu, nieprzespane...
I tak sobie rozmyślam., ile matka musi dla dziecka poświęcić, ile stresu, nieprzespanych nocy, umęczonych dni...
i jak dobrze, że dziecko jest zdrowe... niech jest jakie jest, niech broi, krzyczy, klepie mnie po twarzy, ciągnie za włosy, szczypie, płacze... ale niech tylko jest zdrowe
nikt nie mówił , że będzie lekko
Najpierw tydzień kataru... maść majerankowa, woda morska, i sopelek, którego Jasiu nie lubi.
Potem to ja zachorowałam... no a potem.. to Jasio dostał gorączki, i tak wymiotował, że aż na pogotowie dzwoniłam, dosłownie leciało z niego, więc z panice nie wiedziałam co robić. Na pogotowiu uspokoili mnie i kazali zadzwonić do przychodni do lekarza dyżurnego.. a ten zalecił czopki przeciwgorączkowe i orsalit...
dobrze, że mama była w domu, bo musiałam o 2 w nocy iść do apteki po lekarstwa, bo oczywiście nie miałam nic przeciwgorączkowego dla niemowlaków.
Rano poszłam do lekrza, okazło się zapalenie gardła... wapno, wit C i przeciwgorączkowe.
Po 3 dniach gorączka przeszła, jednak pojawiła się wysypka na całym ciele, mały się drapał i płakał cale noce... kolejne 3 wycięte z życiorysu, nieprzespane...
I tak sobie rozmyślam., ile matka musi dla dziecka poświęcić, ile stresu, nieprzespanych nocy, umęczonych dni...
i jak dobrze, że dziecko jest zdrowe... niech jest jakie jest, niech broi, krzyczy, klepie mnie po twarzy, ciągnie za włosy, szczypie, płacze... ale niech tylko jest zdrowe
nikt nie mówił , że będzie lekko
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Jasiu skończył 7 mcy
To, że czas za szybko leci, to już pisałam, ale warto powtarzać takie myśli, bo na prawdę za szybko to wszystko przemija.. Jasiu jest coraz bardziej "ogarnięty", pełza po podłodze, docelowo, by złapać upatrzoną zabawkę, wyciąga ręce, jak siedzi na kolanach by z nim chodzić, śmieje się gdy człowiek udaje jakiegoś dziwnego stwora, albo wypuszcza dziwne dźwięki, sam trafia łyżeczką do buzi... zaraz pewnie powie "mama", usiądzie, wstanie i pobieganie w świat... zadzwoni raz na tydzień, przyjedzie raz na rok... hm.. może za bardzo wypłynęłam w przyszłość, ale tak będzie niedługo, za chwilkę. Słucham mojej mamy, która ma 48 lat i ciągle powtarza, że nie wie, kiedy ten czas minął. Ja wiem , że ona czuje się staro i najlepiej byłaby już na emeryturze, ale sama widzę , że jak się ma dziecko, jak się jest z dzieckiem, czas zupełnie inaczej płynie...
prąd rzeki staje się silniejszy...
prąd rzeki staje się silniejszy...
Subskrybuj:
Posty (Atom)