poniedziałek, 29 grudnia 2014

świątecznie

Święta szybko minęły.. jak to święta...
Były to pierwsze Jaśkowe święta więc chciałam parę zdjęć umieścić..
Były to inne święta... inna wigilia...
było ...dziwnie
oszukanie było trochę..., jak nie wigilia, nawet nie jedliśmy razem przy stole. każdy z nas czuł to, ale nikt nie mógł tego opisać, powiedzieć o tym... po prostu liczyłam, że to szybko minie... i Jaś ratował nas z sytuacji ...

No.. ale Jasiek się zmieszał, dostał tyle zabawek, że z wrażenia do dzisiaj ,w nocy co godzinę się budzi, także już prawie tydzień nieprzespany ...  ;)
Pochowałam do szafy połowę prezentów, co za dużo to nie zdrowo




Jaś skończył 8 mcy

Miesiąc pełen zmian w rozwoju Jasia. Począwszy od przekroczenia ślimaczym ruchem progu pokoju, Jasiu przekroczył większą granicę, staje się chłopcem, takim prawdziwym... Zaczął  krzyczeć i mówić "mama", "baba" ;) Czasami sobie usiądzie, jeszcze trochę koślawo, i podtrzymując się rączką, już spokojnie prześlizgnie się z pokoju do kuchni, zamyka, otwiera drzwi, szafki, szuflady,  potrzebując ciągłego zainteresowania. Najbardziej lubi leżeć w przedpokoju, rozłożony niczym pan i władca świata, klaskać rączkami i krzyczeć po "swojemu" ;)


Aha i podskakiwać chciałby od rana do wieczora... a mi ręce odpadają ;)


czwartek, 18 grudnia 2014

pierwsza choroba

Myślałam, że karmiąc piersią tego uniknę, ale niestety, musieliśmy przez to przejść.
Najpierw tydzień kataru... maść majerankowa, woda morska, i sopelek, którego Jasiu nie lubi.
Potem to ja zachorowałam... no a potem.. to Jasio dostał gorączki, i tak wymiotował, że aż na pogotowie dzwoniłam, dosłownie leciało z niego, więc z panice nie wiedziałam co robić. Na pogotowiu uspokoili mnie i kazali zadzwonić do przychodni do lekarza dyżurnego.. a ten zalecił czopki przeciwgorączkowe i orsalit...
dobrze, że mama była w domu, bo musiałam o 2 w nocy iść do apteki po lekarstwa, bo oczywiście nie miałam nic przeciwgorączkowego dla niemowlaków.
Rano poszłam do lekrza, okazło się zapalenie gardła... wapno, wit C i przeciwgorączkowe.
Po 3 dniach gorączka przeszła, jednak pojawiła się wysypka na całym ciele, mały się drapał i płakał cale noce... kolejne 3 wycięte z życiorysu, nieprzespane...

I tak sobie rozmyślam., ile matka musi dla dziecka poświęcić, ile stresu, nieprzespanych nocy, umęczonych dni...
i jak dobrze, że dziecko jest zdrowe... niech jest jakie jest, niech broi, krzyczy, klepie mnie po twarzy, ciągnie za włosy, szczypie, płacze... ale niech tylko jest zdrowe

nikt nie mówił , że będzie lekko


poniedziałek, 1 grudnia 2014

Jasiu skończył 7 mcy

To, że czas za szybko leci, to już pisałam, ale warto powtarzać takie myśli, bo na prawdę za szybko to wszystko przemija.. Jasiu jest coraz  bardziej "ogarnięty", pełza po podłodze, docelowo, by złapać upatrzoną zabawkę, wyciąga ręce, jak siedzi na kolanach by z nim chodzić, śmieje się gdy człowiek udaje jakiegoś dziwnego stwora, albo wypuszcza dziwne dźwięki, sam trafia łyżeczką do buzi... zaraz pewnie powie "mama", usiądzie, wstanie i pobieganie w świat... zadzwoni raz na tydzień, przyjedzie raz na rok... hm.. może za bardzo wypłynęłam w przyszłość, ale tak będzie niedługo, za chwilkę.  Słucham mojej mamy, która ma 48 lat i ciągle powtarza, że nie wie, kiedy ten czas minął. Ja wiem , że ona czuje się staro i najlepiej byłaby już na emeryturze, ale sama widzę , że jak się ma dziecko, jak się jest z dzieckiem, czas zupełnie inaczej płynie...

prąd rzeki staje się silniejszy...


czwartek, 20 listopada 2014

mleko

Jak ważne jest karmienie piersią dziecka, do niedawna mówiono żeby dziecko karmić do 6mż, i wiele moich koleżanek mam tak robiło, do 6 mca a potem proszkowane... teraz Światowa Organizacja Zdrowia mówi żeby karmić piersią do 2 rż ... Amerykańska Akademia Pediatryczna mówi, iż należy karmić dziecko do 1 roku życia albo i dłużej, tak długo jak chce matka i dziecko... No więc różne są opinie na ten temat, ale jedno jest pewne że pokarm mamy jest niezastąpiony, żadne proszkowane "coś"  mu nie dorówna.

Lecz, żeby mama miała mleko, muszą być warunki... może w krajach afrykańskich nie muszą , ale u nas niestety muszą... przede wszystkim :
mama musi mieć wsparcie, bez tego się nie da,
 mama musi mieć wiedzę, bez tego się nie da,
mama musi chcieć, bez tego się nie da
mama musi być uparta jak osioł, bez tego się nie da
a reszta jakoś się da

Nie lubię słowa "musieć" ale żadne inne nie oddaje takiego znaczenia

Ja póki co karmię. W ciąży nie myślałam zbyt wiele o karmieniu, jak będzie mleko to będę karmić jak nie będzie to nie będę, ot tak myślałam... Po urodzeniu mleko poleciało, a mały chciał być często przy cycku, więc tak pozostał. Sutki były rozrywane, krwawiły, bolały... jakby wbijano w nie żyletki, ale no cóż,czego się nie robi dla dziecka... okazało się, że sutki muszą się zahartować, i przy okazji, że źle przystawiam (to już taki szczegół). Bo na ogól, ludziom się wydaje , że to takie łatwe, przystawisz dziecko i ssie... otóż to jest cała filozofia i to wcale nie taka łatwa... jeśli dziecko źle jest przystawione, karmieniu towarzyszy masa problemów, od popękanych sutków i bólu zaczynając na wiecznie głodnym dziecku kończąc. I mama jest wkurzona i obolała i dziecko nieszczęśliwe, bo wiecznie głodne. Dlatego tak ważne jest wsparcie i wiedza... Polecam książkę p. Nehring-Gugulskiej Dlaczego warto karmić piersią, bardzo mi pomogła w okresie nawału, zatoru, czy po prostu zwątpienia. Niezbędna jest również przyjaciółka, która sama karmiła i jest za karmieniem. oj bardzo niezbędna ;) bo nie każda kobieta, a nawet mama jest za karmieniem... spotkałam się z różnymi opiniami, spotkałam się z mamami, które nie chciały karmić, które się brzydziły karmieniem, które patrzyły z pogardą na karmiące matki... nie mnie oceniać, każdy ma prawo do swojego zdania...szanuje ich pogląd... tylko, że te matki przeważnie nie przeczytały na temat karmienia żadnej książki, posiadały błędne informacje na ten temat, tłumaczyły się, że miały mało pokarmu, czy że miały słaby pokarm, albo że w ogóle nie miały pokarmu... gdzie takie pojęcia w laktacji  nie istnieją... po prostu się tłumaczyły.. same się tłumaczyły, ja nie nalegałam , nawet się o to nie pytałam , widać było emocje, które  nimi kierowały, złość (a z niej wynika zazdrość) czy coś takiego.... nie ważne ;)

Taki oto numerek reggae zrobiły mamy karmiące! (i tatuś jeden też ;)!! , a co tam. Bravo!

https://www.youtube.com/watch?v=lCdBjesoEpc

środa, 12 listopada 2014

siła

Codziennie wieczorem, gdy leże już w łóżku i mam chwile czasu by pomyśleć, myślę... o Tobie
i nie mogę tego zrozumieć ( i chyba żaden człowiek jeszcze tego nie zrozumiał...)
 Nie mogę zrozumieć tej siły, która pozwoliła mi wydać Ciebie na świat...
Myślę o porodzie, jak miało być, jak się przygotowywałam, a wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana... jak czekałam i po czasie było mi obojętne, czy urodzę naturalnie czy przez cesarskie cięcie.. chcialam już mieć to za sobą... i nadchodzi ten moment, kiedy już nie można tego cofnąć, płyniesz.... po czasie toniesz w bólu, nie wiesz co się dzieje i wtedy chce się umrzeć i żyć zarazem... Powstanie świata otóż to, zaraz się dokona. Nowego świata. Wielki wybuch. Możliwe z niemożliwego. Człowiek z człowieka... lecz....
to nie tylko biologia, fizjologia.... to mistyczne.... Bóg w całej swej możliwości.
I wtedy zaczynasz się przewracać w łóżeczku, ja już wiem że zaraz będziesz płakał,  i w sekundzie jestem na nogach ,by dbać o ten Nowy Świat i otulić go siłą jakiej nie rozumie nikt.





czwartek, 30 października 2014

Po wizycie u pani doktor

Jasiu waży 7680g, czyli w sumie dużo nie przybrał, teraz pije mało, gwałtownie wyrywa sutka (ała), jest nerwowy i często płacze... hm.. chyba idą mu w końcu te ząbki.
No, na wizycie szczepiennej byliśmy u p. doktor S. , (to nie jest nasza p. doktor, naszego doktorka w tym tyg. nie było a chciałam mieć to po prostu z głowy, z resztą miałam już odebraną szczepionkę Engerix, którą zamówiłam w aptece i która według mnie jest bezpieczniejsza od Hepavaxu serwowanemu bezpłatnie w naszym Państwie) pani doktor S. stwierdziła, że musimy zrobić usg stawu biodrowego, bo jest to konieczne, jedno na tysiac dzieci ma dysplazje i musi mieć operacje, może zostać inwalidą (taki czarny scenariusz nam przedstawiła)  jakoś przez pół roku nasz doktorek nam tego nie zaproponował, bo uważał ze nie jest to konieczne i wszystko było ok. Zgodziłam się, zrobimy to usg dla św. spokoju... niestety to nie będzie takie łatwe, musimy :
1. iść do ortopedy po skierowanie na usg
2. iść na usg
3. iść z wynikiem z usg do ortopedy, żeby stwerdził, że wszytko jest dobrze
4. iść do doktorka mojego Jasia, żeby mi powiedział, że jest całkowicie zdrowy

hm...... ide albo nie ide, oto jest pytanie...
Dzisiaj zarejestrowałam Jasia do ortopedy... Wiem , że jest to niepotrzebny stres, mój i dziecka, bo ja nienawidzę chodzić po przychodniach, lekarzach i stresuje się tym cały dzień, Jasiu to wyczuwa i tez jest nerwowy...

aha dodatkowo p. S. stwierdziła, ze Jasiowi za szybko głowa rośnie, a ciemiączko za wolno sie zrasta... wywnioskowała, że daje mu za mało wit. D... i za miesiąc w tej sprawie mam też przyjść do kontroli..

Chciałam sprawę szybko załatwić, mieć szczepienie z głowy,  a co dostałam w zamian? Pięć dodatkowych wizyt, stres, zmarnowany czas...
Nauczka na przyszłość- Co nagle to po diable ! Trzeba było poczekać na swojego doktorka!


poniedziałek, 27 października 2014

Jasiu skończył 6 mcy

Nadal piję mleko z cycka i puki co nie zamierzam tego zmienić.
Potrafię obracać się na wszystkie strony, a gdy mam jakąś podpórkę próbuję usiąść, ale na razie mi to nie wychodzi... Na brzuszku dużo leżę, ale w podróż nigdzie się nie wybieram, zresztą ciężko podnieść mi mój "kuferek" i przy próbach sobie stękam, bo jeszcze nie wiem jak to zrobić by poruszyć się do przodu...
Dziś dostałem sierściucha bez sierści, który miaucze, ma kółka i jeździ ;)
Mama mówi, że mam za nim iść... no chyba zwariowała...;p




niedziela, 26 października 2014

ra ma da sa

Ostatnio bywam zmęczona, bardziej niż zwykle.. jesień?
Jasiu jest już mądry.. zawsze był mądry, ale jest coraz bardziej mądry. Dzisiaj oglądał swoje dłonie... w jakim skupieniu i z jakim zdziwieniem a zarazem podziwem to robił... patrzyłam na niego i zastanawiał się czego ten mały wielki człowiek mnie nauczy.. co nas w życiu czeka, jaki los... Coraz bardziej skupiam się na chwili obecnej, on mnie tego uczy, nic innego się nie liczy.. Jasiu taki mój mały nauczyciel, mistrz MINDFULNESS ... Chcę aby każdy dzień był dla niego pełen wrażeń, nowości, chce by był wesoły, jak zaczyna płakać szybko biegnę, by go uspokoić, chcę pokazać mu ten świat w jak najlepszych barwach, aby był pogodnym człowiekiem, i chce uchronić go przed złem, które czeka za rogiem... ale czy zdołam? nie wiem? bo co tak naprawdę od nas zależy? czy zależy ode mnie to jakim będzie człowiekiem? czy będzie szczęśliwy? może w jakimś stopniu tak... ale tak na prawdę, to jaki będzie, jak będzie spostrzegał świat, czy będzie mu lekko, czy ciężko w tym życiu, nie zależy ode mnie...
Chcę tylko, żeby miał szczęśliwe dzieciństwo i był dobrym człowiekiem... ale czy mam na to wpływ...
Ja mogę mieć wpływ tylko na to jaka ja jestem, co ja robię, co mówię, jak się zachowuję...na nic innego nie mam wpływu.. moge być wzorem, dobrym człowiekim, by Jaśku kiedyś też był taki, a jakie będzie, tego nie wiem...
Dlatego dzięki Jasiowi jestem jaka jestem, wiem, że jestem dobra i daje mu wszystko co mogę.
i niech się dzieje...

http://www.youtube.com/watch?v=c1XCS0g6J4A



niedziela, 19 października 2014

JASiennie

"Spotkałam małego chłopca, z którym spędziłam sporo czasu - powiedziała jedna z dziewczyn obecnych w pokoju. Miała długie, ciemne włosy i oczy pełne blasku. "Któregoś dnia wyszłam na dwór- to było tuż przed tym, jak przeszliśmy rytuał sauny w szałasie- a on zapytał mnie, czy potrafię dotknąć patykiem nieba. 'Nie, nie dosięgnę'-odpowiedziałam. Spojrzał na mnie z odrazą i powiedział:' Jesteś słaba! skąd wiesz , że nie dotkniesz patykiem nieba, skoro nawet nie spróbowałaś?' Oczy dziewczyny rozszerzyły się, kiedy przypomniała sobie tę zagadkę. "Po raz pierwszy zdarzyło mi się, żeby czterolatek zwracał się do mnie w ten sposób".

 Jest to cytat z książki "Ostatnie dziecko lasu".

Wiem, że to czego chce jest własnie teraz. A moje palny i cele są na wyciągnięcie ręki. Jeszcze nie nadszedł odpowiedni moment aby się spełniło, jeszcze nie jestem gotowa. Ale czuję, że już niedługo. Wczoraj byliśmy u mojej babci, jasiowej prababci ;) Wieś! zapach wsi! to jest to! Cisza! Żyć nie umierać. Ogarnąć jakąś pracę, ja najlepiej w szkole, i żyć nie umierać. 

U babci zawsze jest dużo ludzi, ciotki, wujki, kuzyni... zawsze jest głośno i wesoło. Jasiowi na początku nie podobało się, za duży hałas, a on należy do tych bardziej spokojnych i mniej towarzyskich, z przyjemnością wyszliśmy na spacer pooddychać świeżym powietrzem.... jednak po czasie, gdy wróciliśmy ... "jeśli wpadniesz między wrony, musisz krakać jak i one" ;), no my bez piwka ;)


Aha, mamy Tulę ;)




środa, 15 października 2014

parkowe

"Nie rzucaj tymi patykami!"
"Nie skacz z tego murku!"
"Nie wchodź na ławkę!"
"Nie zrywaj tych liści!"
"Nie chlap, bo panią ochlapiesz!"
"Nie krzycz, bo dzidza spi!"
hmmm....
siedziałam na ławce w parku, obok siedziała matka z chłopcem ok 6 lat
matka... tak myslałam, ale przez chwile pomyślałam, że to jakaś niania, ciągle narzekała, wszsytkiego chłopcu zabraniała, a mały  chciał się bawić, skakać, rzucać, jak to zwykle robią chłopcy w jego wieku. Kobieta sama siedziała na tej ławce i wszystko negowała, co tylko mały sobie wymyslił... bez sensu z nim do parku przyszła... no ale jak to niania sobie pomyślałam, to może jakaś niedoświadczona, pozwala małemu biegać bez kurtki i klęczeć na betonie, a zabrania mu chodzić i skakać po murku.... jednak jak poszli sobie, mały z daleka krzyknał "Ej,  mamo szukaj mnie!"
sobie pomyślałam, że nie chciałabym byc taką wypalona mamą...

niedziela, 12 października 2014

jako mama

Czasami jestem zmęczona, czasami jestem tak zmęczona, że padam na twarz z myślą "weźcie go ode mnie" . Czasami, gdy cały dzień jestem z nim sama, a akurat mamy oboje gorszy dzień, modlę się tylko o to, żeby moja mama prędzej przyszła z pracy... W takich chwilach bezcenna jest cisza, kiedy położe go spać, kiedy zmęczony szybko zaśnie, a ja usiądę w fotelu z herbatą w ręce i po prostu zacznę oddychać... chwila ta nie trwa wiecznie , bo za jakieś 10min słysze płacz i pędem do łóżeczka, by nie przerodził się w histerię... I wtedy biore go w ramiona i tule, i dziekuje mu za to, że jest,że setki razy dziennie przypomina mi o tym , że jestem potrzebna. Całuje go, kołysze i zasypia ponownie w moich ramionach... a ja spokojnie idę ponownie  usiąść w fotelu i  myśleć o nim, o tym, że jest sensem mojego życia, jest najlepszym, najcudowniejszym i najukochańszym... lepszego wymarzyć sobie nie mogłam... i tak sobie siedzę i myślę, że te chwile kiedyś miną i będą tylko wspomnieniem, jak go tuliłam, całowałam, kołysałam w ramionach, ten czas jest bezcenny ...i wtedy przechodzi to całe zmęczenie, zdenerwowanie. Dzięki niemu jestem mamą.


sobota, 11 października 2014

Jasiowo

Jasiu dziś pierwszy raz siedział w wannie i chlapał wodą sobie rączkami. Jeszcze sam nie siedzi, ale już niedługo ;)
Jasiu odkrył świat zza okna, u wujka w pokoju. Lubi siedziec na parapecie i obserwować wszsytko dookoła, bawiąc się roleta. A ja mu opowiadam o wszystkim, o starej pani z zakupami, o dziecku z plecakiem, dziadku na spacerze z pieskiem... o samochodach, autobusach, drzewach, ptakach i tak w nieskończoność, wymyślam różne historie z życia codziennego, myślę o tym co mogą ci ludzie, tam na dole myśleć, dokąd iść... w ogóle odkąd mam Jasia jak spaceruje z wózkiem, zazwyczaj nigdzie się nie śpieszę, obserwuję wszystko i wszystkich dokładnie, zauważylam domy, ogrody,na które nigdy nie zwracałam uwagi, patrze na twarze ludzi w samochodach, jak stoja w korku, patrzę na skrzyżowania i po kolei jak się palą światła, który pierwszy samochód wystartuje, widze ludzi których nie widziałam,
 Lucky Luke- dziadek z pieskiem, piesek wypłosz, dziadek podobny do pieska, Lucky Luck chodzi codziennie na spacer, wychodzi rano, a wraca wieczorem. chodzi zgarbiony, bardzo powoli okrakiem, troche od niego śmierdzi, ale lubie tego pana.  Jest bardzo przyjazny i czuje , że jest dobry. A Lucky jego pies, tak się naprawdę nazywa, był najlepszym kolegą mojej Azy. Razem kiedyś się bawili i biegali na "pustyni". ;)
Jasiu kocha jabłka, codziennie dostaje trochę na łyżeczce, ale niedługo to pewnie sam całe będzie wcinał.

niedziela, 28 września 2014

Jasiu skończył 5mcy

Jasiu waży ponad 7 kg. Nadal jest karmiony piersią plus raz dziennie kaszka ;) Wiem, że najnowsze badania wykazały, że do 6mż dzieci powinny być karmione wyłącznie mlekiem, ale uważam, że każda mama obserwując swoje dziecko sama powinna zadecydować. Ja widziałam, że  Jaś już jest gotowy na coś innego, wymachiwał rączkami gdy ja coś jadłam, w szczególności jabłko i chciał za wszelką cenę je wyrwać i włożyc sobie do buzi :) Jak przeżuwam widze, że Jaś mnie obserwuje i też tak robi ;p

niedziela, 21 września 2014

malaga

Napisalam list do Sensu, trwało to długo, bo miałam tyle mysli w głowie, że trudno było mi to wszystko ogarnąć. Pisałam chyba z 3tyg...
No, intuicja mi podpowiadała , że mam zrezygnować, że i tak nie miałabym czasu na podyplomowe studia, bo co z Jasiem, karmię piersią itp.itd.
W pt wieczorem wysłałam do redakcji list , terminy składania do soboty do 23:59... wczoraj o godzinie 22:39 dostaje maila zwrotnego "cos tam po angielsku" , ze niestety ale mój list zawiesił sie w czasoprzestrzeni i nie dotarł do odbiorcy.Oczywiście dzisiaj odczytałam tego maila.Czyli jest na cokolwiek za późno.... Jednak moja intuicja się nie myliła... nie czas na studia. skupię się lepiej na Jaśku i.... zjem sobie malagę.


niedziela, 14 września 2014

;)


Jaś to największe szczęście jakie mnie mogło spotkać. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie wyobrażam sobie również tego jak mogłoby przebiegać jego życie beze mnie...
Z tygodnia na tydzień staje się bardziej silny, ciekawy świata, ale też uparty, a ma za kim. ;)
Podciąga już główkę, pokazując tym , że chce siedzieć, wyciaga rączki by mu pomóc i siuuup , już siedzi. a tak niedawno jego rączki były takie bezwładne, nieporadnie nimi ruszał...dzisiaj już ciągną mnie za koszulkę by wydostać z niej cycka ;)
Wieczorem brakuje mi sił, cieszę się, że tak ładnie zasypia koło 20tej i śpi do 24. Trochę odpoczynku, czasu dla siebie, może z godzinę pooglądam tv, na czytanie nie ma już siły i idę spać, by rano ujrzeć najpiękniejszy uśmiech na świecie.



sobota, 30 sierpnia 2014

Jasiu skończył 4mce

Jasiu 3 dni temu skończył 4 miesiace... Przez ten miesiąc nastąpiło wiele zmian. Jasiu zaczął się podnosić, ślinić się jeszcze bardziej, śmiać się jak  dziecko ;p
Jasiu cały czas pije mleko z piersi i śpi z mamą.
Waży ok 7kg i nosi ubranka na 6-9mcy, pampersy muslałam zmienić już na 4, ponieważ 3 przeciekały w nocy. I tak zamierzam niedługo zminić na wielorazowe ;)
a mama..
musiała ściać włosy bo zaczeły i strasznie wypadać.
nie może się ogarnac by napisać konkursowy list
chodzi zamyslona,
czesto rozkminia o tym  co dalej




czwartek, 31 lipca 2014

konkurs swps ;)

Dowiedziałam się, że SWPS organizuje konkurs. Można wygrać studia podyplomowe...
http://swps.pl/warszawa/warszawa-aktualnosci/warszawa-wydarzenia/11636-wygraj-studia-podyplomowe-w-swps  tutaj szczegóły. Pomyślałam, że mogłabym opisać to co mnie spotkało ostatnio (śmierć ojca, narodziny syna), a może marzenie o studiach by się spełniło... ;) Warto spróbować!

Jasiu był dzisiaj na szczepieniu Infanrix druga tura. Nie byłam ogólnie przekonana co do szczepień, a wręcz zawsze bylam przeciwna. Jednak ciaża, macierzyństwo zmieniło moje myślenie. Nie mogłabym sobie wybaczyć, gdyby moje dziecko zachorowało, bo ja nie ufałam szczepionkom.. Wiem, że dalej może zachorować. Jednak skutki nie będą takie tragiczne. Czytałam bardzo dużo o szczepionkach i wybrałam Infanrix (nie hexa, bo były w Belgii przypadki silnych objawów poszczepiennych) i na WzW Engerix- najbezpieczniejszy ze wszystkich.
Mój Jasiek waży 6500g i  pani pielęgniarka poiwedziała, że długośc to na 5mcy ;)


poniedziałek, 28 lipca 2014

Jasiu skończył 3mce



Jasiu- mój kochany synek.
Wpadłam na genialny pomysł, co miesiąc 23ego będę robiła nam zdjęcie w podobnej pozie.. co miesiąc przez pierwszy rok, potem co rok 23.04 ( chyba, że Jasiowi się to nie spodoba ;)
Codziennie mnie zachwyca, codziennie potrafi robić coś nowego. Niedawno nie umiał ruszać rączkami, teraz wymachuje nimi w stronę zabawki, trzyma mnie za bluzkę lub za cycka przy karmieniu ;) Codziennie opowiada mi co mu się przyśniło. Dzisiaj potrafi już tak gaworzyć, że idzie mu pianka z ust ;)
Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego synka ;)

czwartek, 3 lipca 2014

Jasiu skończył 2mce

Jasiu skończył już dwa miesiace i jest  dużym chłopcem. Waży już 5900g i jest cycoholikiem ;) Codziennie gdy sie budzę patrze w jego oczy, uśmiechamy się do siebie i już niczego nam nie potrzeba. Ja przynajmniej już niczego nie oczekuje od życia, po prostu "niech się dzieje".
Najważniejszy jest mój Jaś. Od kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży mówię do niego " jesteś zdrowy, jesteś silny, jesteś mądry" i powtarzam jak mantrę, mantrę mojego zycia. Zyję dla niego i nie wyobrażam sobie jak miałoby mnie zabraknąć, dlatego muszę dbać o siebie i walczyć o swoje. Postanowiłam w dniu porodu, że żadna siła już mnie nie pokona, żaden człowiek nie zmanipuluje. To co się działo w trakcie ciąży, choroba ojca, stres, emocje... wzmocniły mnie.
Teraz skupiam się wyłącznie na moim synku, żeby był szczęśliwy. to jest najważniejsze!


środa, 2 lipca 2014

To jest Jaś ;)

Jaś urodził się 27.04.14r. o godzinie 18.00. Ważył 4170g i mierzył 59cm ;) Akcja porodowa trwała 10h, wywołana po raz 3 oksytocyną. Monia była ze mna podczas porodu.. gdyby nie ona, nie wiem czy dałabym rade....fizycznie i psychicznie... Może kiedyś opiszę ten poród. ale mimo wszystko cieszę się , że mogłam tego doświadczyć. ...W Szpitalu ogólnie byłam 17 dni , od 16.04 do 3.05... W międzyczasie mój ojciec przegrał z chorobą.......
 Czasami myslę, że Jaś czekał na dziadka, aż zostanie pochowany, dzień po pogrzebie Jasiu postanowił przyjść na świat. Może ich dusze gdzieś w przestrzeni się spotkały. Miałam długo pretensje o to wydarzenie... pretensje do boga, do siebie do wszsytkich świętych i przeklętych...
Wierze, że tak miało być i Kocham mojego Jasia najbardziej na świecie!