czwartek, 30 października 2014

Po wizycie u pani doktor

Jasiu waży 7680g, czyli w sumie dużo nie przybrał, teraz pije mało, gwałtownie wyrywa sutka (ała), jest nerwowy i często płacze... hm.. chyba idą mu w końcu te ząbki.
No, na wizycie szczepiennej byliśmy u p. doktor S. , (to nie jest nasza p. doktor, naszego doktorka w tym tyg. nie było a chciałam mieć to po prostu z głowy, z resztą miałam już odebraną szczepionkę Engerix, którą zamówiłam w aptece i która według mnie jest bezpieczniejsza od Hepavaxu serwowanemu bezpłatnie w naszym Państwie) pani doktor S. stwierdziła, że musimy zrobić usg stawu biodrowego, bo jest to konieczne, jedno na tysiac dzieci ma dysplazje i musi mieć operacje, może zostać inwalidą (taki czarny scenariusz nam przedstawiła)  jakoś przez pół roku nasz doktorek nam tego nie zaproponował, bo uważał ze nie jest to konieczne i wszystko było ok. Zgodziłam się, zrobimy to usg dla św. spokoju... niestety to nie będzie takie łatwe, musimy :
1. iść do ortopedy po skierowanie na usg
2. iść na usg
3. iść z wynikiem z usg do ortopedy, żeby stwerdził, że wszytko jest dobrze
4. iść do doktorka mojego Jasia, żeby mi powiedział, że jest całkowicie zdrowy

hm...... ide albo nie ide, oto jest pytanie...
Dzisiaj zarejestrowałam Jasia do ortopedy... Wiem , że jest to niepotrzebny stres, mój i dziecka, bo ja nienawidzę chodzić po przychodniach, lekarzach i stresuje się tym cały dzień, Jasiu to wyczuwa i tez jest nerwowy...

aha dodatkowo p. S. stwierdziła, ze Jasiowi za szybko głowa rośnie, a ciemiączko za wolno sie zrasta... wywnioskowała, że daje mu za mało wit. D... i za miesiąc w tej sprawie mam też przyjść do kontroli..

Chciałam sprawę szybko załatwić, mieć szczepienie z głowy,  a co dostałam w zamian? Pięć dodatkowych wizyt, stres, zmarnowany czas...
Nauczka na przyszłość- Co nagle to po diable ! Trzeba było poczekać na swojego doktorka!


poniedziałek, 27 października 2014

Jasiu skończył 6 mcy

Nadal piję mleko z cycka i puki co nie zamierzam tego zmienić.
Potrafię obracać się na wszystkie strony, a gdy mam jakąś podpórkę próbuję usiąść, ale na razie mi to nie wychodzi... Na brzuszku dużo leżę, ale w podróż nigdzie się nie wybieram, zresztą ciężko podnieść mi mój "kuferek" i przy próbach sobie stękam, bo jeszcze nie wiem jak to zrobić by poruszyć się do przodu...
Dziś dostałem sierściucha bez sierści, który miaucze, ma kółka i jeździ ;)
Mama mówi, że mam za nim iść... no chyba zwariowała...;p




niedziela, 26 października 2014

ra ma da sa

Ostatnio bywam zmęczona, bardziej niż zwykle.. jesień?
Jasiu jest już mądry.. zawsze był mądry, ale jest coraz bardziej mądry. Dzisiaj oglądał swoje dłonie... w jakim skupieniu i z jakim zdziwieniem a zarazem podziwem to robił... patrzyłam na niego i zastanawiał się czego ten mały wielki człowiek mnie nauczy.. co nas w życiu czeka, jaki los... Coraz bardziej skupiam się na chwili obecnej, on mnie tego uczy, nic innego się nie liczy.. Jasiu taki mój mały nauczyciel, mistrz MINDFULNESS ... Chcę aby każdy dzień był dla niego pełen wrażeń, nowości, chce by był wesoły, jak zaczyna płakać szybko biegnę, by go uspokoić, chcę pokazać mu ten świat w jak najlepszych barwach, aby był pogodnym człowiekiem, i chce uchronić go przed złem, które czeka za rogiem... ale czy zdołam? nie wiem? bo co tak naprawdę od nas zależy? czy zależy ode mnie to jakim będzie człowiekiem? czy będzie szczęśliwy? może w jakimś stopniu tak... ale tak na prawdę, to jaki będzie, jak będzie spostrzegał świat, czy będzie mu lekko, czy ciężko w tym życiu, nie zależy ode mnie...
Chcę tylko, żeby miał szczęśliwe dzieciństwo i był dobrym człowiekiem... ale czy mam na to wpływ...
Ja mogę mieć wpływ tylko na to jaka ja jestem, co ja robię, co mówię, jak się zachowuję...na nic innego nie mam wpływu.. moge być wzorem, dobrym człowiekim, by Jaśku kiedyś też był taki, a jakie będzie, tego nie wiem...
Dlatego dzięki Jasiowi jestem jaka jestem, wiem, że jestem dobra i daje mu wszystko co mogę.
i niech się dzieje...

http://www.youtube.com/watch?v=c1XCS0g6J4A



niedziela, 19 października 2014

JASiennie

"Spotkałam małego chłopca, z którym spędziłam sporo czasu - powiedziała jedna z dziewczyn obecnych w pokoju. Miała długie, ciemne włosy i oczy pełne blasku. "Któregoś dnia wyszłam na dwór- to było tuż przed tym, jak przeszliśmy rytuał sauny w szałasie- a on zapytał mnie, czy potrafię dotknąć patykiem nieba. 'Nie, nie dosięgnę'-odpowiedziałam. Spojrzał na mnie z odrazą i powiedział:' Jesteś słaba! skąd wiesz , że nie dotkniesz patykiem nieba, skoro nawet nie spróbowałaś?' Oczy dziewczyny rozszerzyły się, kiedy przypomniała sobie tę zagadkę. "Po raz pierwszy zdarzyło mi się, żeby czterolatek zwracał się do mnie w ten sposób".

 Jest to cytat z książki "Ostatnie dziecko lasu".

Wiem, że to czego chce jest własnie teraz. A moje palny i cele są na wyciągnięcie ręki. Jeszcze nie nadszedł odpowiedni moment aby się spełniło, jeszcze nie jestem gotowa. Ale czuję, że już niedługo. Wczoraj byliśmy u mojej babci, jasiowej prababci ;) Wieś! zapach wsi! to jest to! Cisza! Żyć nie umierać. Ogarnąć jakąś pracę, ja najlepiej w szkole, i żyć nie umierać. 

U babci zawsze jest dużo ludzi, ciotki, wujki, kuzyni... zawsze jest głośno i wesoło. Jasiowi na początku nie podobało się, za duży hałas, a on należy do tych bardziej spokojnych i mniej towarzyskich, z przyjemnością wyszliśmy na spacer pooddychać świeżym powietrzem.... jednak po czasie, gdy wróciliśmy ... "jeśli wpadniesz między wrony, musisz krakać jak i one" ;), no my bez piwka ;)


Aha, mamy Tulę ;)




środa, 15 października 2014

parkowe

"Nie rzucaj tymi patykami!"
"Nie skacz z tego murku!"
"Nie wchodź na ławkę!"
"Nie zrywaj tych liści!"
"Nie chlap, bo panią ochlapiesz!"
"Nie krzycz, bo dzidza spi!"
hmmm....
siedziałam na ławce w parku, obok siedziała matka z chłopcem ok 6 lat
matka... tak myslałam, ale przez chwile pomyślałam, że to jakaś niania, ciągle narzekała, wszsytkiego chłopcu zabraniała, a mały  chciał się bawić, skakać, rzucać, jak to zwykle robią chłopcy w jego wieku. Kobieta sama siedziała na tej ławce i wszystko negowała, co tylko mały sobie wymyslił... bez sensu z nim do parku przyszła... no ale jak to niania sobie pomyślałam, to może jakaś niedoświadczona, pozwala małemu biegać bez kurtki i klęczeć na betonie, a zabrania mu chodzić i skakać po murku.... jednak jak poszli sobie, mały z daleka krzyknał "Ej,  mamo szukaj mnie!"
sobie pomyślałam, że nie chciałabym byc taką wypalona mamą...

niedziela, 12 października 2014

jako mama

Czasami jestem zmęczona, czasami jestem tak zmęczona, że padam na twarz z myślą "weźcie go ode mnie" . Czasami, gdy cały dzień jestem z nim sama, a akurat mamy oboje gorszy dzień, modlę się tylko o to, żeby moja mama prędzej przyszła z pracy... W takich chwilach bezcenna jest cisza, kiedy położe go spać, kiedy zmęczony szybko zaśnie, a ja usiądę w fotelu z herbatą w ręce i po prostu zacznę oddychać... chwila ta nie trwa wiecznie , bo za jakieś 10min słysze płacz i pędem do łóżeczka, by nie przerodził się w histerię... I wtedy biore go w ramiona i tule, i dziekuje mu za to, że jest,że setki razy dziennie przypomina mi o tym , że jestem potrzebna. Całuje go, kołysze i zasypia ponownie w moich ramionach... a ja spokojnie idę ponownie  usiąść w fotelu i  myśleć o nim, o tym, że jest sensem mojego życia, jest najlepszym, najcudowniejszym i najukochańszym... lepszego wymarzyć sobie nie mogłam... i tak sobie siedzę i myślę, że te chwile kiedyś miną i będą tylko wspomnieniem, jak go tuliłam, całowałam, kołysałam w ramionach, ten czas jest bezcenny ...i wtedy przechodzi to całe zmęczenie, zdenerwowanie. Dzięki niemu jestem mamą.


sobota, 11 października 2014

Jasiowo

Jasiu dziś pierwszy raz siedział w wannie i chlapał wodą sobie rączkami. Jeszcze sam nie siedzi, ale już niedługo ;)
Jasiu odkrył świat zza okna, u wujka w pokoju. Lubi siedziec na parapecie i obserwować wszsytko dookoła, bawiąc się roleta. A ja mu opowiadam o wszystkim, o starej pani z zakupami, o dziecku z plecakiem, dziadku na spacerze z pieskiem... o samochodach, autobusach, drzewach, ptakach i tak w nieskończoność, wymyślam różne historie z życia codziennego, myślę o tym co mogą ci ludzie, tam na dole myśleć, dokąd iść... w ogóle odkąd mam Jasia jak spaceruje z wózkiem, zazwyczaj nigdzie się nie śpieszę, obserwuję wszystko i wszystkich dokładnie, zauważylam domy, ogrody,na które nigdy nie zwracałam uwagi, patrze na twarze ludzi w samochodach, jak stoja w korku, patrzę na skrzyżowania i po kolei jak się palą światła, który pierwszy samochód wystartuje, widze ludzi których nie widziałam,
 Lucky Luke- dziadek z pieskiem, piesek wypłosz, dziadek podobny do pieska, Lucky Luck chodzi codziennie na spacer, wychodzi rano, a wraca wieczorem. chodzi zgarbiony, bardzo powoli okrakiem, troche od niego śmierdzi, ale lubie tego pana.  Jest bardzo przyjazny i czuje , że jest dobry. A Lucky jego pies, tak się naprawdę nazywa, był najlepszym kolegą mojej Azy. Razem kiedyś się bawili i biegali na "pustyni". ;)
Jasiu kocha jabłka, codziennie dostaje trochę na łyżeczce, ale niedługo to pewnie sam całe będzie wcinał.