niedziela, 15 marca 2015

nastał ciężki ... a kiedy był lekki..

Niestety parę dni temu pożegnaliśmy Cycusie ;(
Już nie byłam w stanie karmić. Mój organizm mi na to nie pozwalał.
Miałam "babski" problem do potęgi (4 tygodnie), który nie chciał sam zniknąć , więc musiałam udać się do lekarza. Byłam  już taka słaba, że nie dawałam rady podnieść Jaśka. A na to pozwolić sobie nie mogłam. Jasiu ze względu na ząbki, które wyrastają jak grzyby po deszczu, potrzebuje więcej uwagi, czułości... a ja już nie miałam siły fizycznej.
Lekarz przepisał leki na zatrzymanie krwawienia... łoo matko dopiero po 5 dniach brania tabletek przestało.
No i koniecznie musiałam przestać karmić, zapisał też tabletki na zasuszenie....
Bardzo źle to znosimy. Ja fizycznie padam, mój żołądek odmawia już posłuszeństwa, a Jaś w nocy szaleje, w końcu zawsze mógł się przyssać i uspokoić... Teraz to mamy prawdziwe pole bitwy w tym naszym "szerokim" łóżku (trochę ponad 1 metr).
Czekamy aż ten czas minie, zęby wyrosną, ja wyzdrowieje, i wszystko wróci do normy... tylko jakiej NORMY ?...Macierzyństwo nie zna takiego pojęcia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz